Poranki to chyba najbardziej depresyjna pora dnia. W końcu kto nie ma ochoty na jeszcze 5 minut drzemki? Jak to zmienić i zaczynać dzień z dobrą energią?
Kto nie spotkał się z wyświechtanymi frazesami w stylu „jaki poranek taki cały dzień”? Otaczają na reklamy śniadań i kaw, dzięki którym początek dnia stanie się lepszy, a przez to cały dzień piękniejszy. A gdyby pójść o krok dalej i wprowadzić do swojego życia bardziej pogłębione rytuały?
Twórcą koncepcji Miracle morning oraz książki pod tym samym tytułem jest Hal Elrod. Przetłumaczona na blisko 30 języków książka zmieniła życie nie tylko samego Elroda, stając się dla niego trampoliną do sukcesu w dziedzinie szeroko rozumianego rozwoju osobistego. Hal Elrod jest obecnie jednym z najpopularniejszych coach-ów, mówcą motywacyjnym i twórcą kolejnych bestsellerowych publikacji. Rzesza fanów na całym świecie przekonuje, że Elrod odmienił także ich życie. Przyjrzyjmy się zatem nieco bliżej tej metodzie.
Pełny tytuł książki w języku polskim brzmi: „Fenomen poranka. Jak zmienić swoje życie”. Już z nagłówka można domyślić się, że publikacja ma charakter poradnikowy. Zdaniem twórcy poranek to najważniejsza pora dnia. Od tego, w jaki sposób zaczniemy nasz dzień, zależy dosłownie wszystko. Nie tylko bieżący, rozpoczynający się dzień, ale całe nasze życie. Poradnik wskazuje, w jaki sposób wyrobić w sobie odpowiednie nawyki, a następnie je utrwalić. Bardzo ważne jest też pozytywne nastawienie.
Pochodzące z języka angielskiego słowo save oznacza oszczędzać, ratować, zachowywać, zapamiętywać. W swojej metodzie Elrod użył tego słowa jako akronimu do zbudowania metody 6 kroków. Magiczny poranek należy rozpocząć godzinę wcześniej niż dotychczas i wprowadzić następujące elementy:
Czas po przebudzeniu na skupienie i wyciszenie. Dla jednych czas na modlitwę, dla drugich na medytację, a dla trzecich po prostu na spokojną kontemplację. Czas na zebranie sił przed trudami wstającego dnia.
Słowo zaczerpnięte z łacińskiego affirmare, znaczącego: zrównoważony, wzmocniony. W afirmacji chodzi o powtarzanie pozytywnych, wzmacniających stwierdzeń. Mają one umacniać postanowienia, marzenia i plany.
Krok, w którym odpływamy w strefę marzeń. Plastycznie wyobrażamy sobie siebie w przyszłości. Ma to być wyobrażenie o człowieku, którym chcemy się stać.
Ruch wyzwala endorfiny. I w skrócie o to w tym miejscu chodzi. Odrobina gimnastyki dla poprawy samopoczucia fizycznego i psychicznego.
Rozwój musi płynąć nie tylko z wnętrza nas samych, ale przede wszystkim ze zdobywanej wiedzy. Elrodowi chodzi tu o czytanie takich pozycji, które nas ubogacą: poradników, podręczników, a nie beletrystyki.
Pisanie, a nawet bardziej notowanie, prowadzenie dziennika. Zapisywanie naszych celów, planów, kierunku, w którym zmierzamy i postępów na tej drodze. Ma nam to pomóc w kontroli nad rozwojem.
Rozwój osobisty, coaching to bardzo popularne w ostatnim czasie pojęcia. Twórcy prześcigają się w tworzeniu nowych, coraz to bardziej atrakcyjnych metod poprawy naszego życia. Niestety nie istnieją rozwiązania uniwersalne. Każdy jest inny i potrzebuje zupełnie innych motywacji i dróg prowadzących do rozwoju. Metoda miracle morning na pewno nie jest dla każdego. Być może okaże się pomocna dla osób, które dysponują dużą ilością wolnego czasu, mają problem z porannym wstawaniem i porannym brakiem motywacji do działania.
Czy jest to metoda odpowiednia dla osób, które i tak wstają o 5.00 rano, żeby zdążyć do pracy, i mają napięty grafik? Tutaj każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Na szczęście do metody MM można podejść bardziej selektywnie i wybrać tylko jeden, odpowiedni dla siebie element z kroków SAVERS. Przebudzenie się 10 minut wcześniej niż zwykle i poświęcenie czasu na gimnastykę, już może uczynić nasz poranek lepszym. W nowy dzień wejdziemy pełni energii i entuzjazmu, a przy okazji nieco zdrowsi.
Fot. Andrea Piacquadio/Pexels